Zaloguj
|
Zarejestruj
|
Pomoc
Szukaj
w
Szukaj Filmy
Szukaj Użytkownika
Szukaj Grupy
Horoskop
Opisy GG
Sennik
SMSy
Dowcipy
Główna
Oglądaj
Fajne Gry
Kanały
Grupy
Użytkownicy
Dowcipy - solidna dawka humoru ;-)
Kategorie dowcipów
Baba u lekarza
Chuck Norris
Cytaty znanych ludzi
Dla dorosłych / Wulgarne
Docinki
Informatyczne
Inne (nie do końca h1)
Lekarskie
Małżeńskie
Nonsensowne/Abstrakcyjne
O babach
O bacy
O blondynkach
O dresiarzach
O facetach
O hrabim
O Jasiu
O pijakach
O Polaku, Niemcu i Rusku
O policji
O praco -wnikach i -dawcach
O sportowcach
O studentach
O szkotach
O teściowej
O wariatach
O Wąchocku
O wojsku
O zwierzętach
Osama i jego klimaty
Polityczne
Przysłowia
Religijne
Różne
Stirlitz
Szkolne uwagi
Ze szkolnego zeszytu
Wybierz jedną z nich.
Dowcipy z kategorii: Różne
Barman robi konkurs na rozpoznawanie alkoholi Francuzowi, Niemcowi i Polakowi... Zawiązuje im oczy i Francuzowi nalewa wino.Ten rozpoznaje po smaku: - Czerwone, z południowej Francji. Barman na to brawo! Niemcowi nalewa piwo: - Hmm Heineken... Barman na to brawoo i Polakowi nalewa wódki. Polak zastanawia się jedną chwilę, drugą i mówi: - Żytnia Barman na to: - Nie, bimber. A Polak mówi: - Ale ja mówie adres: ul. Żytnia 14.
Beethoven wstąpił kiedyś do restauracji i usiadł przy stoliku zamyślony, nie zwracając uwagi na kelnera, który podchodził kilka razy, żeby przyjąć zamówienie. Po godzinie kompozytor woła kelnera i pyta: - Ile płacę? - Pan dotychczas jeszcze niczego nie zamówił, właśnie chciałbym się spytać, czym mogę służyć? - A przynieś pan, co chcesz, i daj mi święty spokój.
BIURO OBSŁUGI SAMOBÓJCÓW SPRZEDAWCA: ( do wchodzącego klienta ) Witam Szanownego Pana ! KLIENT : Witam S: Nasze Biuro Obsługi Samobójców czuje się zaszczycone, że mamy w panu stałego klienta. Podobno Szanowny Pan znów ostatnio uważał za stosowne targnąć się na życie ? K: Tak. Targnąłem się. S: A jednak widzę Pana w dobrym zdrowiu. Proszę się nie zniechęcać. Postaramy się coś na to poradzić. K: Właśnie ! Przychodzę z reklamacją. Miał być importowany, konopny na cztery skręty. Taki do wieszania słoni. Tymczasem sznurek okazał się papierowym falsyfikatem. To jest oszustwo. S: Ależ drogi Panie ! Pan pierwszy zwraca się z podobną reklamacją. Sprzedajemy go najbardziej otyłym klientom i nie było wypadku, żeby zawiódł! Pan Szanowny nabył u nas nr 6, o ile sobie przypominam? K: Tak, szósty. S: No widzi Pan! Całkowicie niemożliwe! Ja bym Pana na czwórce powiesił i też by wytrzymała. Gwarantuję głową! A może nie czytał Pan załączonego sposobu użycia? K: Rzeczywiście nie czytałem. Nie miałem głowy do czytania, miałem głowę do wieszania. S: Przepraszam, w takim razie nic dziwnego! Towar wymaga odpowiedniej pielęgnacji. Trzeba go było na godzinę przed użyciem wymoczyć i nawoskować. Jeżeli się następnym razem nie uda, zwracamy pieniądze. K: Nie chcę. Znudziło mi się wieszanie, palce mi puchną od wbijania haków. S: Drobiazg! Mamy na składzie gotowe, przenośne szubieniczki pokojowe. Cacko! K: Proszę się nie fatygować. Tym razem nieodwołalnie będę targał się na życie innym sposobem. Co by mi Pan polecił? S: Nadeszły ostatnio elektryczne, bez bólowe gilotynki firmy - GENERAL MOTORS. Klienci chwalą sobie niesłychanie, setki listów dziękczynnych. K: Nie lubię ostrych przedmiotów, coś z trucizn macie ? S: Dysponujemy w tej chwili tylko jadem kiełbasianym. Inne preparaty wysłaliśmy na Kongres Samobójców do San Remo, polecam Panu ten jad. K: W tabletkach czy zastrzykach? S: W zastrzykach K: Nie znoszę ukłucia, czekam na inne propozycje. S: Mam! Coś dla znawców, bujany fotel elektryczny, nowoczesny w kształcie z metalowych rurek, nierdzewny chromonikiel. Przed zabiegiem Szanowny Pan może się pohuśtać, rozkosz dla wybrednych samobójców. K: Niestety, bardzo źle znoszę huśtanie, zawsze robiło mi się słabo na karuzeli, czy to wszystko?... S: Szanowny Pan raczy żartować! Zawartością naszych świetnie zaopatrzonych magazynów można było by wyprawić na tamten świat całe pokolenia! A co by Pan powiedział np. o sprężynowej wyrzutni miotającej denata na wysokości 100 metrów? Ani porównać nie można tego ze skakaniem z drapacza chmur. Zupełnie nie ma co zbierać, absolutna marmolada. Została nam tylko jeszcze jedna sztuka wprawdzie już zadatkowana, ale zważywszy, że jest Pan stałym klientem. K: Nie, nie. Od czasu jak wyskoczyłem z szóstego piętra tak niefortunnie, że lekarzom udało się poskładać mnie w całość, nie mam zaufania do tego rodzaju samobójstw. S: Wobec tego z pewnością zainteresuje Pana niezawodna wanna dla topielców. Konstrukcja jej jest tak pomyślana, Ze nawet gdyby Szanowny Pan usiłował pływać, aby uchronić się przed utonięciem, umieszczony w górze na specjalnym uchwycie olbrzymi kamień w kształcie obucha, dotąd będzie Pana uderzał po głowie, aż osłabnie Pan całkowicie i życzeniu pańskiemu stanie się zadość K: Bardzo to jest pomysłowe, ale nie dla mnie, mam za mocną głowę. S: Dajemy komplet zapasowych kamieni. K: Nie mam zdolności do mechaniki. Szukam czegoś szybkiego i nieskomplikowanego w użyciu. Każda chwila spędzona poza grobem jest dla mnie strata czasu. S: Posiadamy doskonałe rewolwery automatyczne, szybkostrzelne, seria w główkę i prędziutko na cmentarzyk. K: Niech Pan mnie nie rozśmiesza, ileż to było nieszczęśliwych wypadków z bronią, w ostatniej chwili często zawodzi, nieraz rana okazuje się za mało śmiertelna. Nie chcę ryzykować, mówiłem ,że mam żelazny organizm.. S: A czy Szanowny Pan próbował wysadzić się dynamitem? Naciskamy guzik elektryczny spłonki ( dziecko to potrafi ) i wylatujemy w powietrze rozerwani na milimetrowe strzępki. Wątpię, czy znalazł by się lekarz, który w takim wypadku mógłby Panu zaszkodzić K: Rozrywamy się w strzępy czy w strzępki? S: Strzępki, takie jak łepek od szpilki, co najwyżej Będzie Pan całkowicie zadowolony. K: Pozszywać tego nie można? S: W żaden sposób. Nie, w ogóle wszelkie próby zszywania były by śmieszne! K: Czuję, że zapaliłem się do tego dynamitu. Jaka ilość wystarczy? S: 10 dag na ośmiu do dziesięciu samobójców. K: Dobrze, poproszę o kilogram. S: Po co Szanownemu Panu aż tyle ? K: Żeby mieć pewność, nie będę oszczędzał na dynamicie. S: Służę Panu. Cieszę się, że tym razem udało mi się Panu dogodzić. Na pewno nie przyjdzie Pan z reklamacją. O tu, widzi Pan jest guziczek, spłonka wmontowana. Strzępki, zupełne strzępki. Zapakować ? K: Nie, ja na miejscu
Bóg postanowił sprawdzić we wrześniu, co też porabiają studenci. Zesłał więc na ziemię anioła, ten posprawdzał i wraca z raportem: - Studenci medyka się uczą, studenci uniwereka piją, studenci polibudy piją. Następną kontrolę zrobił w listopadzie: - Studenci medyka ryją, studenci uniwereka zaczynają się uczyć, studenci polibudy piją. Styczeń: - Studenci medyka kują, aż huczy, studenci uniwereka ryją, studenci polibudy piją. Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi: Panie Boże, studenci medyka ryją dzień i noc, studenci uniwerka ryją dzień i noc, studenci polibudy się modlą. A Bóg na to: - I ci właśnie zdadzą!
Bóg tez zaczynal od zera...
Byli sobie stary facet i baba. Pewnego dnia babie zachciało się sexić, no więc czyni zaloty, cuda niewidy, żeby zaciągnąć go do łóżka A on nic. No to baba idzie do lekarza, i mówi: - Panie, doktorze, ja chcę a on nie. Co robić?! - Spokojnie, mam na to sposób. Na minutę przed tym zanim pani mąż wróci do domu, niech pani zdejmie gacie stanie tyłem do drzwi, pochyli sie i wypnie tyłek, a zaraz obudzi sie w nim dzikie seksualne zwierze. Inaczej być nie może! No więc jak powiedział tak baba zrobiła. Wypięta czeka... no i w końcu styrany małżonek wraca z roboty, otwiera drzwi, patrzy i zapi^_^erdala ile sił w nogach do najbliższego baru. Przybiega, siada, zamawia setkę, pierwszą, drugą trzecią, itd. Już dwie butelki poszły a on chce jeszcze, no to barman na to: - Panie czemu pan tak pijesz, już trzecia butelka, no powiedz pan czemu? - Panie! Ja wracam styrany do domu po całym dniu pracy, wchodzę na piętro, otwieram drzwi... a tam troll, metr na półtora, szrama na pół pyska, broda do kolan i mu z mordy ślina cieknie...
Była sobie na wsi rodzina. Rano wstaje ojciec i idzie do obory by wydoić krowe. Patrzy a krowa leży pęknięta w pół i nie żyje. Była to jedyna żywicielka rodziny. Ojciec z rozpaczy wziął sznur i się powiesił. Wstaje matka i idzie do obory. Widzi krowa pęknięta w pół , ojciec powieszony. Myśli sobie po co dalej żyć i wzieła nóż i się pocieła. Wstaje starszy syn. Idzie do obory i widzi : krowa pęknięta w pół , ojciec powieszony , matka pochlastana. Myśli sobie co będę żył , pójdę się utopić. Doszedł już nad rzekę i ma się topić a tu wypływa nimfa i mówi -nie martw się wszystko mogę zmienić pod jednym warunkiem -jakim? -musisz mnie bzyknąć 25 razy ale jak nie podołasz to ci urwe łeb -zgoda (co mam do stracenia i tak miałem się topić) Bzyka nimfe 5 , 10 , 15 , 20 raz i nie podołał . Nimfa chlast i urwała mu łeb. Wstaje najmłodszy członek rodziny i idzie do obory. Widzi : krowa pęknieta w pół , ojciec powieszony , matka pochlastana. Myśli sobie co będę żył , pójdę się utopić . Doszedł nad rzeke i widzi jak brat bez głowy pływa w tczinach. Miał już wszystkiego dość i już chciał się topić. A tu wypływa nimfa i mówi -nie martw się wszystko może być jak dawniej lecz pod jednym warunkiem -jakim? -musisz mnie bzyknąć 25 razy -zgoda -lecz pamiętaj jak nie podołasz to ci urwe łeb -dobra , ale może być 26 razy -może -a 30 razy -może -a 35 razy -może -a nie pękniesz jak krowa ?
Było 3 braci: Guz, Kultura i Spadaj. Guz się zgubił. Kultyra i Spadaj poszli na komisariat. Kustura został za drzwiami a Spadaj wszedłdo środka. Komendant mówi: -Jak masz na imię? -Spadaj. -Gdzie masz swoją kulturę? -Za drzwiami. -Szukasz guza? -Od 2 godzin.
Były sobie cztery osoby, które nazywały się: Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt. Trzeba bylo wykonać pewną pracę i Każdy został o to poproszony. Każdy był pewien że Ktoś to zrobi. Ktokolwiek mógł to zrobić, ale Nikt tego nie zrobił. Ktoś zezłoscił się z tego powodu, ponieważ było to powinnością Każdego. Każdy myslał, że Ktokolwiek mógł to zrobić, ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że Nikt tego nie zrobi. Skończyło się tym, że Każdy obwiniał Kogoś za to, że Nikt nie zrobil tego, co mógł zrobić Ktokolwiek.
Chłop miał trzech synów. Wysłał najstarszego syna do sklepu. Po drodze spotkała go wiedźma i pyta "CZY WYJDZIESZ ZA MNIE?'. Chłopak odpowiada: "NIE!". Wiedźma go zaczarowała i chłopak cały czas mówił "TO MY". Następnego dnia chłop wysyła do sklepu drugiego syna. Spotyka po drodze wiedźmę i ona go pyta: "CZY WYJDZIESZ ZA MNIE?". Chłopak odpowiada: "NIE, JESTEŚ ZA BRZYDKA!". Wiedźma go zaczarowała i chłopak caly czas mówił "W ŁEB OBCASEM". Następnego dnia chłop wysyła do sklepu trzeciego - najmłodszego syna. Jego również spotyka Wiedźma i pyta: "CZY WYJDZIESZ ZA MNIE?. Chłopiec odpowiada: "NIE, JESTEŚ DLA MNIE ZA STARA!". Wiedźma zaczarowała chłopca i od tąd cały czas mówił "STO LAT, STO LAT". Po tygodniu chłop umiera na zawał serca. Do domu przychodzi policja i pyta: "KTO TO ZROBIŁ?" "TO MY"-odpowiada najstarszy. "JAK TO ZROBILIŚCIE?" "W ŁEB OBCASEM"-mówi średni. "ILE CHCECIE LAT WIĘZIENIA ZA TEN CZYN?" "STO LAT, STO LAT"-odpowiada najmłodszy.
Chłopak odprowadza swoja dziewczynę do domu po imprezie. Kiedy dochodzą do klatki, facet czuje się na wygranej pozycji, podpiera się dłonią o ścianę i mówi do dziewczyny: - Kochanie, a gdybyś mi tak zrobiła laseczke... - Tutaj? Jsteś nienormalny? - O tak szybciutko, nic się nie stanie. - Nie! A jak wyjdzie ktoś z rodziny wyrzucić śmieci albo jakiś sąsiad i mnie rozpozna? - Ale to tylko laska, nic więcej. Kobieto... - Nie, a jak ktoś będzie wychodził? - No dawaj, nie bądź taka. - Oowiedziałam ci że nie i koniec! - No weź, tu się schylisz i nikt cię nie zobaczy, głupia. - Nie! W tym momencie pojawia się siostra dziewczyny w koszuli nocnej, rozczochrana i mówi: - Tata mówi, że już wyrzuciliśmy śmieci i masz mu zrobić tą laske do cholery, a jak nie to ja mu zrobię. a jak nie, to tata mówi ze zejdzie i mu zrobi, tylko niech zdejmie rękę z tego kurew*** domofonu bo jest 3 w nocy do cholery.
Chłopak w aptece kupuje prezerwatywy, przebiera w nich, dobiera rozmiary i po kolei wymienia różne smaki: - Poprosze truskawkową, bananowa, o i malinową też poprosze. A stojąca za nim 80-letnia babcia nie wytrzymuje i: - Panie, bedziesz sie pan pier***il czy kompot gotował??
Chłopak z dziewoją w samochodzie: - Kurczę pieczone, Adela, całe życie chciałem, żeby mi ktoś zrobił loda w jadącym aucie. Zrób... - Nie. - No, proszę... - NIE! - A czemu nie chcesz? - Czemu?! Zdaj prawko! Póki ja prowadzę, żadnych lodzików!
Chłopak z miasta ożenił się z dziewczyną ze wsi, lecz bardzo wstydził się jej wiejskiej wymowy. Postanowił wysłać ją do Ameryki, aby tam nabyła manier, a przede wszystkim nauczyła się po "miejsku" mówić. Po kilku tygodniach dziewczyna wraca. Wychodzi z samolotu i woła do męża: - Heloł bejbi! Heloł bejbi! - O, proszę, jak ładnie! - myśli mąż. A ona krzyczy dalej: - Heloł bejbi! Juści jezdem nazad!
CHłOPIEC KUPIł żÓłWIA I NA DRUGI DZIEĹ PRZYCHODZI DO SKLEPU I MÓWI:PROSZĘ PANI żÓłW MI SIĘ ZEPSUł. ALE JAK CI SIĘ ZEPSUł ??? NO BO JA NIM TAK JEĹąDZIłEM.
Idź do strony:
3
4
5
6
7
8
9
Copyright (c) 2008 Dowcipy, kawały, humor. Wszelkie prawa zastrzeżone
Gry Planszowe
|
Internet Speed Test
|
smieszne filmiki
|
Kurs instruktora strzelectwa